piątek, 1 kwietnia 2011

Piracko-zręcznościowy pokój

Sen świadomy wyindukowany dość ciekawą metodą, mianowicie,
kładąc się spać miałem niesamowicie silną ochotę napić się piwa, niestety,
w lodówce zapasów brak, a do najbliższego sklepu dostarczającego złotego trunku
5 Km drogi, cóż sytuacja kiepska, ale nie nie-do-wykorzystania.

Gdy ostatecznie wylądowałem w wyrku, położyłem się na boku, i wsłuchiwałem się
w tykanie zegara ściennego, ochota na piwo nie przeszła, więc pomyślałem:
"Fajnie by było chociaż śpiąc to piwo wypić", i zaczęło się.
Po paru minutach/sekundach, brak odczucia czasu, czułem jakby 'coś'
próbowało wyciągnąć mnie z ciała (zaczątki OoBE ? ), nie udało się (chyba),
znalazłem się przed wejściem do jakiejś wieży, lub raczej cylindra wysokiego niczym
silosy zbożowe, po wejściu oczom mym ukazała się pół-cienista komnata
z wiszącymi mostami rozpiętymi na całej wysokości budynku, oraz pniami drzew i palmami,
cały sen sprowadzał się do tego, że jedyną czynnością, którą wykonywałem było bieganie po mostach,
do góry, na dół, do góry i tak w kółko, czerpałem z tego niezłą frajdę.
Razem ze mną w silosie znajdowała się grupka ludzi, około 10 osób,
znałem ich, ale nie potrafiłem i nie potrafię ich nazwać.
Miałem silne odczucie, że z jedną z kobiet w grupie, łączy mnie coś więcej niż tylko znajomość.
Sen skończył się tym, że wszedłem na kilka pni drzew wbitych w ziemię tuż przy sobie,
słupy straciły równowagę i przewróciły się, a ja razem z nimi, spadając z wysokości około 20 m,
obudziłem się zanim jeszcze dotknąłem ziemi. Co by się nie działo, w miarę realistyczna fizyka jest
cechą charakterystyczną większości moich snów.

Wracając do tematu, w trakcie snu, cały czas miałem świadomość, że moim głównym celem jest osiągnąć
OoBE, jednak bawiłem się tak dobrze, że odwlekałem próby wyjścia z ciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz